About La Lhoux

My photo
Warszawa, Poland
Trochę na poważnie, trochę żartem o życiu, podróżach, modzie, miejscach, do których warto zajrzeć, postaciach , które sprawiają, że świat jest bardziej kolorowy, o książkach , o marzeniach, o tęsknotach i o moich internetowych znajdach...

Co się stało z luzem i poczuciem humoru, czyli moja próba pisania o tym co nosić w tym sezonie:)

26.03.2012

`Polacy to strasznie sztywny naród`- powiedzial w czwartek Hubby.
`Wy, Polacy, w ogóle nie macie poczucia humoru !`- zarzucił w sobotę moim krajanom  Hubby.
`Dlaczego w tym kraju tyle nienawiści?`- zapytał sie mnie dzisiaj Hubby.

`Nie wiem` - odpowiedziałam Mu przed dwoma godzinami.

Fakt, w naszym kraju strasznie poważnie jest. Zbyt poważnie jak dla mnie, przygnębiająco poważnie.
Tego nie wypada robić , tamtego nie wypada nie robić, korporacje dyktują jak żyć.
W wirtualnej przestrzeni obrzucamy się zgniłym mięsem, sarkazm jest niemile widziany, nie mowiąc już o cywilizowanej dyskusji.
Każdej modowej blogerce wydaje się, że jest Anną Wintour, Woli chyba jedzie na halucynogennych grzybkach i w swej smutnej rzeczywistości rozdwojonej jazni udaje Paris Hilton, Tysio promuje się na polskiego Mario Testino a tłusta Pani z telewizji z dużą głową pełną loków nieudolnie zgrywa Gordon`a Ramsey`a. Zero dystansu do siebie, zero dystansu do świata, tylko JA, JA , JA!!!
Katujemy się przeintelektualizowanymi filmami, bo tylko te teraz wypada oglądać i niememu `Artyście` plujemy w twarz wydmuszkami, mając za złe całemu światu, że nie chciał się katować dwoma godzinami w ciemnym i śmierdzącym kanale.
Ładne i wesołe jest be!, szare, smutne i dołujace jest WOW!
Gonimy za zachodnim światem probując z całych sił nadążyć, ale siły w nogach brak i na razie dotarliśmy do lat mniej więcej osiemdziesiątych. Kopiujemy więc, udajemy, pozujemy i ...wypadamy żałośnie...
Chcemy być cool, więc nie uśmiechamy się do nikogo, podnosimy głos na ekspedientki w sklepach i zakładamy naszym psom kagańce.
Pomieszało nam sie w głowach, oj pomieszało!
Brakuje nam luzu i dystansu do siebie. Powinniśmy codziennie palić marihuanę i tańczyc nago przed lustrem, a do snu obowiązkowo ogladać Monty Python`a...

Ja mam już tego dość!!! Dość, dość, dość! Od dzisiaj nie dzwigam ciężarów, od dzisiaj nie myślę o czyśćcu, od dzisiaj będę się wszystkim kłaniać pierwsza i starszym paniom na osiedlu życzyć miłego dnia. Od dzisiaj nie będę mysleć o tym co wypada gdy ma się 40 lat, od dzisiaj nie będę tracić czasu na rozmowy z ludzmi, którzy nic do mojego życia nie wnoszą. Od dzisiaj zaczynam cieszyć się życiem a szarą rzeczywistość za oknem traktować  jak filmy braci Cohen.
Od dzisiaj będę zamykać nóż, który mi sie otwiera w kieszeni, od dzisiaj będę się śmiać z Pani Grubssler , a nie z Panią Grubssler, od dzisiaj przestaję zaglądać na bloga Kasi Kieł, od dzisiaj JA zaczynam pisać o ciuchach.
Tak, potraktujcie to jako żart, albo powaznie, interpretacja dowolna.
Każdy poniedziałek na moim blogu będzie dniem ciucha. Czasem będzie to nowy ciuch, ale zdecydowana większość mojej szafy to bardzo dobrze traktowane dinozaury klasyki. Bo ja  kombinuję, zestawiam i udowadniam, że nie trzeba co sezon wymieniać całej garderoby, a i tak można się prezentować całkiem ok.

No to co?
No to zaczynam!

Zestaw nr 1

sukienka,  H&M
 
kurtka jeansowa , Gap, zakupiona w 2003 roku

szal, H&M



baleriny, H&M


torba, Accessorize , zakupiona w 2005 roku


kolczyki, Accesorize, zakupione na lotnisku w 2007 roku w drodze na Kubę


Et voila! Mój styl własny za grosze z przymrużeniem oka ;)

No comments:

Post a Comment