About La Lhoux

My photo
Warszawa, Poland
Trochę na poważnie, trochę żartem o życiu, podróżach, modzie, miejscach, do których warto zajrzeć, postaciach , które sprawiają, że świat jest bardziej kolorowy, o książkach , o marzeniach, o tęsknotach i o moich internetowych znajdach...

Magiczna cyfra czy kolejna kartka z kalendarza?

03.09.2012



No i minęło...
Ale wcale nie jak jeden dzień.
Minęło we właściwym tempie i we właściwy sposób.
Czterdzieści lat minęło na życiu mojego własnego życia.
Śmiałam się dużo, płakałam tyle samo, zakochiwałam się i odkochiwałam się, tyłam i chudłam, zmieniałam kolory włosów i fryzury, odkrywałam cudowne ksiązki, które uczyły jak żyć, poznawałam wspaniałych ludzi i skurwysynów nie z tej ziemi; było dużo seksu, było pełno małych i większych dramatów; wyjeżdżałam z Polski i wracałam, żeby znowu wyjechać.
Co osiągnęłam?
Osiągnęłam cudownego męża i spełnione marzenia.
A na czterdzieste urodziny dostałam w prezencie Indie...
Obudziłam się dzisiaj rano w łóżku, które już traktuję jak swoje, i pomyślałam, że przecież nic się nie zmieniło.
Zerwałam kolejną kartkę z kalendarza, po prostu.
I chociaż od ósmej rano szukam znaków na ziemi i na niebie, nie ma ich.
I bardzo dobrze.
Od rana leje, na tarasie powódz, papierosy smakują tak samo, taka sama jak zawsze trema przed wieczorną niespodzianką Hubbiego, która niespodzianką tak naprawdę nie jest, bo Hubby wie, że ja niespodzianek nie lubię, więc mi szczegóły tej niespodzianki wczoraj zdradził.
I tak samo jak zawsze nie mogę się pozbierać i czas mi przecieka między palcami.
Nie ma nowych zmarszczek-nie ma żadnych zmarszczek.
Siwa jestem już od dawna, wiec i w tym dziale spokój.
Miałam ambitne plany, żeby zapisać największe wiadomości dnia, ale po co???
A może jednak powinnam???

Wszyscy mówią, że życie zaczyna się po czterdziestce...
Dla mnie życie zaczęło się 40 lat temu kiedy dwoje ludzi bardzo sie pokochało...
Jednego z nich już nie ma wśród nas, niestety, ale zostawił po sobie mnie. Szkoda, że nigdy Mu za to nie podziękowałam. Tego jednego żałuję...Może dlatego niebo dzisiaj płacze...
Mam za to okazję podziekować mojej mamie: za to, że jestem kim jestem, za to, że potrafię współczuć i cieszyć się i płakać, za to, że nigdy we mnie nie zwątpiła...

I wiem, że to wszystko nie trzyma się dzisiaj kupy, bo myśli rozbiegane, ale wcale nie zrzucam tego na karb mojego średniego już , jakby na to nie patrzeć, wieku, ale na karb strasznego, monsunowego niżu, który mi w urodziny pomieszał w głowie...







No comments:

Post a Comment