Nie przeszkadza mi deszcz. O tym już kiedyś pisałam.
Chłód też mi właściwie nie przeszkadza.Za to bardzo nie pasuje mi wiatr, który jednym podmuchem potrafi zrzucić frytki z tekturowej tacki, a one, te tłuste paluchy, lądują na mojej białej bluzce.
Ale nikt już teraz nie je frytek z tekturowych tacek ...szkoda!
Dzisiaj wiatru nie było, ale było chłodno i mokro, czyli interesująco, bo świat taki nieoczywisty.
Prysła wreszcie tandeta słonecznej majówki: piwne ogródki, wywalone tłuste brzuchy, muffin top`y wylewające się ze spodni i blade nogi po horyzont.
A ja z radością przytuliłam się do mojego trencza...
sweter oversize, lokalny sklep second-hand
klasyczny trench Uniqlo zakupiony 4 lata temu w UK i szalik H&M, też zakupiony w UK
torba Hubbiego, Polo Sport, pożyczona na tzw `wieczne oddanie `
ukochane trampki w panterkę, CCC, zakup zeszłoroczny
stale rosnąca kolekcja bransoletek na sznureczku , wszystkie,oprócz czerwonej, Made By Hubby :)
Do za tydzień!
No comments:
Post a Comment